środa, 16 października 2024

Rodzicielstwo - hańba czy zasługa. Cz. 2

    Niedocenianie kobiet i brak szacunku dla ich macierzyństwa skutkuje spadkiem dzietności. To przecież podstawową prawidłowość zasad życia na ziemi – traci się to czego się ne szanuje i o co się nie dba. Patriarchalny sposób zarządzania życiem społecznym i religijnym w Polsce i na świecie do tego ludzkość doprowadził .

    W Ewangelii św. Jana 13, 34-35 napisano: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim"

    Czy lekceważenie kobiet oraz słowa pogardy o nich jakie padały przez stulecia z ust ojców Kościoła katolickiego, jak i to jak współcześnie traktują kobiety kościelni hierarchowie czy zwykli duchowni są słowami i czynami świadczącymi o miłości? Na pewno nie. Wniosek z tego jasny, że nie są oni uczniami Chrystusa. A jeśli nie są uczniami Chrystusa to kim są i w czyim imieniu tak pogardliwie odnoszą się do kobiet i ich rodzicielstwa?

Max_Bohm_-_Springtime_in_France_(1922-23)
 

     Tylko tworzenie – także rodzenie nowego życia jest zarzewiem rozwoju i postępu. Dziewictwo, bezdzietność ma swoją drugą stronę – to nie tylko regres, to śmierć ludzkości. Kiedy zabraknie ludzi, kto wypełni zalecenia dane od Boga "I Bóg błogosławił im. Potem Bóg powiedział do nich: bądźcie płodni i rozmnażajcie się, napełnijcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną" (Ks. Rodzaju 1:28). Potępienie rodzicielstwa i wyrzeczenie się go przez ludzi to gwarant zastoju, a gdy trwa to dłużej – regresu i zacofania. Tylko wsłuchiwanie się w głos wszystkich ludzi bez względu na pleć i stanowisko w hierarchii; wsłuchiwanie się z wielką uważnością i odpowiedzialnością w głos Boga stanowi o rozwoju ludzkości.Zaniechanie takiego podejścia, a co gorsza zakłamywanie rzeczywistości, wywyższanie się jednych nad drugimi, stosowanie przemocy prowadzi w końcu do cofania się i upadku, a ludzkości przynosi bóli cierpienie.

    Przemoc nie rodzi postępu. Przemoc jest złem!

    Miłość to życie i ona musi zwyciężyć, bo inaczej ludzkość zginie.Są już pierwsze symptomy – brak dzietności.

   Hierarchowie, którzy wprowadzili celibat nie rozumieli istoty małżeństwa; współżycia cielesnego kobiety i mężczyzny. Rozumieli to tylko na poziomie pożądania, a nie miłości. Potwierdza to ich prymitywny stosunek do człowieczeństwa i do zrozumienia istoty zamiaru Boga, który stworzył kobietę i mężczyznę; nie dostrzegali tego związku tak jak Bóg, który jest Miłością, że pożądanie ma wypływać z miłości, łączyć się z nią.

    Ks. J. Zieja w książce „Ewangelia i życie” (Poznań, 2017, s.154) tak pisze: „Samo pożądanie, jego spełnienie, jest aktem czysto zmysłowym, jak na przykład przyjmowanie pokarmu. Gdy się łączy z prawdziwą miłością, jest czyste; gdy jest pozbawione miłości – uchybia godności, choćby się odnosiło do własnej – a nie do cudzej – żony lub do własnego – a nie cudzego – męża.”

    Za prymitywny stosunek tzw. Ojców Kościoła do człowieka w wymiarze cielesnym zapłaciła kobieta, która wzbudzała w nich najniższe instynkty., bo nie potrafili tego inaczej przeżywać niż w wymiarze instynktu. Niczego innego nie potrafili w tym dostrzec. Nie potrafili dostrzec tego, że można, a nawet trzeba, to przeżywać inaczej; nie potrafili tego łączyć z miłością. Miłość jest jednak trudna, wobec tego ją potępili, wraz z kobietą. Poniżyli kobiety za swój prymitywizm. Za ich słabość, nieumiejętność rozumienie i odczuwania miłości zapłaciły kobiety. Oskarżyli je o przyczyną zła, a trak naprawdę to zło tkwiło w nich. Wykorzystali swoją przewagę społeczną do tego, aby za swój prymitywizm obwinić kogoś słabszego od nich. Potępiając kobiety, potępili też miłość; potępili dar dany od Boga – dar rodzenia, dar życia. Zbudowali system Kościoła katolickiego na podstawie pogardy dla tego daru; pogardy też dla kobiet, które są nosicielkami tego daru. Potępili miłość, która daje życie i na tej podstawie przypisali jedynie mężczyznom atuty boskie. Tylko bezżenny mężczyzna, który wyrzeka się miłości do kobiety i wzbudzania nowego życia może reprezentować Boga. Według hierarchów Kościoła katolickiego to bezżenny mężczyzna jest ikoną boskości. Czy to jest prawda? Czy tak wygląda Niebo? Czy tam też jeden rodzaj miłości się docenia, a innym rodzajem miłości się pogardza? Pozostaje pytanie – czy do Nieba prowadzą nas ci, którzy gardzą istotami dającymi życie? Gardząc kobietami i nie doceniając ich doświadczeń i umiejętności w dziedzinie opieki oraz empatii dla człowieka zubażają ludzkość o te i wszystkie inne charyzmaty darowane kobietom przez Boga dla dobra człowieka, zubażają ludzkość o te rodzaje miłości!

Eduard_Geselschap_Die_Gutenachtgeschichte, przed 1878 r.
 

     1 P 4, 10-11 (List św. Piotra) - „Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. Jeżeli kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże. Jeżeli kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.” 

    Na kazaniach „grozi” się, że jeżeli nie będzie księży, nie będzie miał kto sprawować mszy św. bo tylko ksiądz może to robić – mężczyzna, który jest „in persona Christi” czyli w osobie Chrystusa.

   A kto tych księży ma urodzić? Pogardzane, pozbawione jakiegokolwiek głosu w kościele kobiety. To dzięki ich wysiłkowi i poświęceniu księża mają dla kogo odprawiać Msze św. i sprawować inne płatne funkcje, które sobie tylko przypisują. Przedstawiciele Kościoła powinni wspomagać kobiety w dziele tworzenia nowego życia, a nie wyrażać się o nich z pogardą.

Albert_Ritzberger_Mutter_mit_Kindern

 

  „Bardzo boimy się prawdy o sobie, bo zawiera ono także ciemną stronę, której nie lubimy, a nawet lękamy się ją odsłonić, stąd rozgadanie jako rodzaj zagłuszania siebie. Wiedzcie, bracia moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu.” ( Jk 1, 19-20. 26)

    Ksiądz M. Maliński jako duchowny czyni odniesienie do Matki Bożej, opisując rolę każdej matki w sposób bardzo trafny: „W Niej składamy hołd tym kobietom, które część swojego życia oddały drugiemu człowiekowi: ciągi nieprzespanych nocy, dnie wypełnione gotowaniem kaszek i podgrzewaniem mleka, praniem pieluszek, drżeniem o każdy kaszel i każdy skok temperatury; w bezustannym zalataniu, żeby ze wszystkim zdążyć; potem troską o każdy samodzielny krok małego człowieka, który zaczyna nieporadnie wchodzić w życie – mając w perspektywie samotność. W Niej oddajemy hołd kobietom, które słowu „kocham” nadały najpełniejszy kształt.” („Modlitwa na każdy dzień” s. 204)

    Rodzicielstwo jest darem Bożym i zasługuje na należny mu szacunek jak każdy dar od Boga. Kto nim gardzi, gardzi samym Bogiem.

Ferdinand_Theodor_Hildebrandt_-_Weihnachtsabend_(1840)
 


 

czwartek, 10 października 2024

Rodzicielstwo - hańba czy zasługa. Cz. 1

Do napisania tego postu zainspirowały mnie słowa papieża Franciszka przekazanie wiernym na spotkaniu w Materze 25. września 2022 r.

Papież w dniu 25. września 2022 r. na spotkaniu w Materze (Matera – hist. miejscowość we Włoszech) na zakończenie liturgii powiedział: „Ośmieliłbym się dziś prosić dla Włoch – więcej urodzeń, więcej dzieci”.

Zastanawiające, że przedstawiciel instytucji głoszącej, że ideałem życia ludzkiego na ziemi jest dziewictwo i bezżenność, prosi o więcej dzieci, a przecież wiadomo, że dziewice i mężczyźni nieżonaci nie mogą spełnić tej prośby. Zwraca się więc z tym do tej części ludzkości od wieków pogardzanej i traktowanej przez hierarchę kościelną jak osoby drugiej kategorii albo jakby nie istniały?

Pierwotne kultury widziały boski pierwiastek w każdej żywej istocie, w kobiecie też. Dopiero od 500 lub 5 tys, lat, zależy od miejsca, boskość jest odbierana naturze, kobietom i ludziom pewnych ras. Kultura patriarchalna uznaje hierarchię za niezbędną. Bóg jest przedstawiany jako biały mężczyzna.

Jezus nie głosił poglądów ascetycznych ani nie był chwalcą dziewictwa. To po Jego śmierci rozprzestrzenił się ideał dziewictwa jako doskonalszej formy życia. Biskup Ignacy z Antiochii, rzucony w Rzymie ok. 100 r. dzikim zwierzętom na pożarcie, napisał podczas deportacji siedem listów. Są one najważniejszym świadectwem epoki, która nastała bezpośrednio po czasach nowotestamentowych. Uta Ranke-Heinemann – światowej sławy profesor dr teologii (zob. Wikipedia) w swojej książce „ Kościół katolicki a seksualizm” (Gdynia 1995, s. 50) tak pisze m. in. o poglądach biskupa Ignacego z Antiochii : „W liście do biskupa Smyrny, Polikarpa, wspominał on ludzi, którzy „żyją w czystości na cześć Ciała Pana naszego”. Jednakże Ignacy bynajmniej tych ludzi nie chwalił; raczej ostrzegał przed ich „samowynoszeniem się” i ciągnął: „Jeśli się chwali, jest zgubiony, a jeśli ma się za kogoś więcej niż biskup, popadł w zatracenie.”

Dalej (s. 51) autorka pisze: „ Podkreślanie przez stoików w I i II w., że wyłącznym cele małżeństwa jest prokreacja i szerzenie pesymistycznej, wrogiej sprawom cielesnym idei gnostyckiej, było dominantą ówczesnego myślenia. Chrześcijaństwo nie wymyśliło szacunku dla dziewictwa, a Jezus nie miał z tym nic wspólnego. To raczej chrześcijaństwo przejęło przeważający w owych czasach pogląd, by wszakże później ideał dziewictwa przenieść aż w wiek XX (przy czym końca ciągle jeszcze nie widać) jako znak rozpoznawczy prawdziwego i oryginalnego chrystianizmu, choć prawie wszyscy inni, nawet we własnych szeregach (protestanci), dawno już wrzucili do lamusa tę starą pogańską koncepcję.”

Św. Hieronim ( ur. w 331 albo 347 zm. ok. 420) zachęcał kobiety do życia w dziewictwie, a pożycie małżeńskie uważał za niższy stopień doskonałości chrześcijańskiej Wg. Hieronima małżonkowie żyją niczym bydło, a spółkowanie z kobietami upodabnia mężczyzn do świń. Głosił on, że wszelkie stosunki seksualne — także w związku małżeńskim — są korupcją moralną i plugastwem. Dla Ojca Kościoła, kobieta była nieczysta. Twierdził też, że: „By stać się człowiekiem, Jezus zgodził się przyjąć 'obrzydliwe warunki' w łonie matki; Wyrzekając się życia seksualnego kobieta może stać się mężczyzną; Świątobliwe małżonki dzięki temu dochodzą do świętości, że żyją jak dziewice; Dziewictwo jest pierwotnym i czystym stanem człowieka, małżeństwo przyszło wraz z grzechem.”

The_Little_Princess_and_the_Poet

 

 Jarosław Makowski (polskie historyk filozofii i dziennikarz, studiował filozofię w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię na Papieskim Wydziale Teologicznym Bobolanum w Warszawie. W latach 1999-2005 był redaktorem "Tygodnika Powszechnego".) w swoim artykule pt. „Kobiety uczą Kościół” opublikowanym w internecie 16. Stycznia 2005 r. tak pisał: „Ten brak krytycznego zmysłu w podejściu do opresyjnej wobec kobiet kultury – przede wszystkim uczniów Chrystusa, a więc mężczyzn – sprawił, że chrześcijaństwo bezboleśnie godzi się na antykobiecą spuściznę Aten i Jerozolimy. Tym bardziej, że w pierwszych wiekach mamy do czynienia z bogatym życiem ascetycznym co sprawia, że sprawy związane z płciowością schodzą na dalszy plan zainteresowań. Teologia pisana jest przez mnichów i mistyków, którzy w kwestiach związanych z małżeństwem przeważnie milczą.”

Kasjan (Juliusz Kasjan, założyciel sekty kasjanitów, uczeń gnostyka Walentyna, ok. 170 r.) za Marcjonem (ur. ok. 100 r,. zm. po 160 r. – teolog, syn biskupa) i Walentynem (ur. ok.100 zm. po 160 r. - chrześcijański gnostyk) uważał, że współżycie płciowe ubliża godności ludzkiej, twierdząc, że „człowiek stał się podobny do bydląt przystępując do zespolenia się we dwoje". Ale to były na razie tylko pomruki chrześcijańskich gnostyków.

Przed edyktem mediolańskim (313 r.) życie Kościoła biegło więc w dwóch nurtach, które Kościół w pełni popierał — życia w dziewictwie i życia w małżeństwie. Jednak gdy po edykcie mediolańskim Kościół stał się masowy i zarazem duchowo płytki. Na znaczeniu zyskuje pierwszy z tych nurtów. Jest on najbardziej płodny duchowo i z tego powodu intensywnie wpływa na świadomość Kościoła. Kobiety zostały pozbawione głosu i znaczenia w Kościele

Dresden-Neustadt_Martin-Luther-Platz_

 Z czasem zaczynają stają się dominujące głosy, które w dalszej części swojego artykułu przedstawia cytowany już przez mnie
Jarosław Makowski (w artykule pt. „Kobiety uczą Kościół” opublikowanym w internecie). Pisze on: „Do głosu dochodzą także skrajności: niektórzy doktorzy głoszą, że przedłużenie rodzaju ludzkiego jest wręcz niepotrzebne i postrzegają związek małżeński jedynie za środek zaradczy na niepowściągliwość seksualną. Zbyt gorącą miłość małżeńską pojmują jako cudzołożną. Najdalej poszli heretycy, średniowieczni katarzy, którzy uznali małżeństwo za obrzydliwość szatańską. Pomimo uznania ich poglądów za niezgodne z Objawieniem, teologia chrześcijańska zaczyna pojmować świętość niemal wyłącznie jako zachowanie celibatu, a małżeństwo traktuje jako ledwie tolerowany wybryk.”

 Autor dalej pisze: „Możemy sobie wyobrazić, co czuły kobiety, kiedy słuchały niektórych stwierdzeń głoszonych z pozycji niekwestionowanego autorytetu: „Kobieta jest bramą piekieł – grzmiał Tertulian – a Królestwo niebieskie jest ojczyzną rzezańcow”; „Osoby żyjące w w małżeństwie powinny rumienić się ze wstydu” – przekonywał św. Ambroży - z powodu stanu, w jakim się znajdują”; „Każdą kobietę powinno napawać obrzydzeniem sama myśl, że jest kobietą” – notuje Klemens Aleksandryjski; „Współżycie płciowe – dodaje św. Tomasz z Akwinu – jest zawsze ze szkodą dla umysłu”.

Jak takie poglądy mają się do listu św. Jakuba, który w nim m.in. napisał:„Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub osądza go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś osądzasz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego? „ (Jk 4, 11-12).


 

Co jednak ciekawe Chrystus, mimo że sam nie posiadał żony, w sposób bezpośredni nie narzucał nikomu życia w celibacie. Mało tego, większość apostołów miała żony i rodziny. Czy mamy na to historyczne dowody? W IX wieku, papież Leon III umieścił w prezbiterium Bazyliki św. Piotra srebrny medalion przedstawiający św. Piotra i jego córkę Petronillę.

Jezus był obecny na weselu w Kanie Galilejskiej, a dokonanie cudu w postaci przemiany wody w wino jest dowodem jego życzliwość wobec młodych małżonków.

O tyle jest to zaskakujące, że o więcej dzieci prosi przedstawiciel Kościoła katolickiego - instytucji , która nie ma równej sobie w dziejach , które gardziły kobietami, właśnie za to, że mają tę biologiczną „przypadłość”, iż są zdolne do do dawania życia. Papież, który nic nie robi, aby przeciwdziałać traktowaniu kobiet jako ludzi drugiej kategorii, prosi je o dzieci. Jakiej odpowiedzi może spodziewać się przedstawiciel takiej instytucji, która wbrew mądrości i naukom Chrystusa gardzi tę połową ludzkości, dzięki której właśnie pojawiają się na ziemi dzieci i które ponoszą największe ciężary z tym związane. 

Hierarchowie powinni zrozumieć jedno – bez kobiet nie będzie księży, a gdyby nawet byli to ich posługa bez nowo narodzonych ludzi nie będzie potrzebna.
 

 

Kobieta, która rodzi jest pośredniczką przekazywania życia ludzkiego, działa „in persona Dei”. Dobrze byłoby, aby hierarchowie zauważyli, że rodząc i wychowując dziecko kobieta służy Kościołowi tak samo jak ksiądz odprawiający mszę św. Bez jej poświęcenia i trudu skąd braliby się ludzie, dla których ksiądz sprawowałby Eucharystię?

Tu też rodzi się życie -Any_day_now_(Unsplash)
 

 

Hierarchowie nie potrafią zauważyć, że kobiety w Polsce są statystycznie lepiej wykształcone od mężczyzn, mają większą elastyczność zawodową i coraz lepiej sobie radzą we współczesnej rzeczywistości. Przywódcy Kościoła katolickiego wciąż trzymają się tradycji, według której kobiety zajmują drugorzędne miejsce w społeczności ludzkiej. Hierarchowie nie nadążają za tymi zmianami społecznymi. To ogromy błąd. Nie dostrzegają, że te „nowe” kobiety wciąż rodzą dzieci i mają ogromny wpływ na ich wychowanie. To one są pierwszymi nauczycielkami życia religijnego i to one spowodują, że ludzie będą coraz bardziej krytycznie nastawieni do Kościoła z jego wstecznymi poglądami na rolę świeckich, a szczególnie kobiet, w życiu duchowym. To już skutkuje trudnościami w znalezieniu wspólnego języka z hierarchii z młodzieżą, która nie che uczęszczać na lekcje religii, W wyniku czego kościoły będą pustoszały.