Bóg stworzył Adama i Ewę – pierwszych ludzi. Ks. Zieja w swojej książce pt. „Ewangelia i życie” (Poznań 2017 s. 153) tak dalej o tym pisze: ” To z woli Twojej [Boga – przyp. aut.] mężczyzna, Adam – spogląda z zachwytem i radością, z utęsknieniem na kobietę, Ewę; a ona z takim samym zachwytem, radością i z utęsknieniem spogląda na mężczyznę, Adama. To z woli Twojej i ich wzajemnego zachwytu i miłości i złączenia rodzić się ma nowe życie.
Sprawie tej, jak mówią Księgi święte, od początku błogosławiłeś i – jak wyznaje Twój Kościół – nigdy tego błogosławieństwa swego nie cofnąłeś.
„I błogosławił im Bóg i rzekł: Rośnijcie i mnóżcie się…I widział Bóg wszystkie rzeczy, które był uczynił: i były bardzo dobre (Rdz 1, 28.31)
Tęcza pokoju, szczęścia i wielkich nadziei unosi się nad trwałym związkiem dwojga ludzi, mężczyzny i kobiety.
A zaczyna się to zawsze od ich spojrzenia na siebie…
Więc to pierwsze spojrzenie, a potem i częste spoglądanie ku sobie jest czymś pięknym i czystym; gdy przejdzie w miłość wierną, jest „odczuwaniem” Twojej „Bożej woli”, jak się to nazywa w starej tradycji. Bóg jest miłością, Jego wolą jest, aby łączyła nas miłość.”
Niektórzy teolodzy, do dziś uznawani za „Ojców Kościoła”, mieli inne zdanie na temat miłości między kobietą a mężczyzn. Np. Hieronim (347-419) twierdził, że zbliżenia między małżonkami są korupcją moralną i plugastwem, a Augustyn (354-430) uważał , że wstyd związany ze stosunkiem seksualnym dowodzi, że jest on skutkiem grzechu, a przyjemność („haniebna żądza") w małżeństwie jest chorobą. Według Augustyna dobry chrześcijanin nienawidzi zbliżenia małżeńskiego i stosunków seksualnych ze swoją żoną; idealne małżeństwo chrześcijańskie żyje jak brat z siostrą.
A oto co Matka Boża przekazuje o rodzicielstwie w objawieniu w Rzymie w 1977 r. (Księga objawień Maryjnych od I do XX w. / G. Hierzenberger, O. Nedomansky // Warszawa 2003, s. 522-524)]:
Od 1977 roku miały miejsce objawienia Matki Bożej gospodyni domowej Armandzie S. pracującej jako katechetka w jednej z parafii w Rzymie. Słowa Matki Bożej były nagrywane na magnetofon i zapisywane. Zostały one opublikowane w dwóch książkach w języku włoskim: „Maria parla al mondo” i „Maria parla alle famiglie”. Prałat Nicolas Storti, referent tajnych archiwów watykańskich, tak mówi o przesłaniach skierowanych do Armandy: „Wspólnie z nią się modliłem, w jej łagodnym głosie usłyszałem pobrzmiewanie „czegoś”, czego nie można zapomnieć: znaczącej obecności naszej Matki z Nieba… Tonacja tych przesłań nie jest już tonacją jej własnego głosu. Myśli, które wypowiada, są nieopisanie wzniosłe i tak przekonujące iż można rozeznać, że nie pochodzą od nędznego człowieka tej ziemi. Cała jej postawa i gesty są tak czarujące i wdzięczne, iż nawet największy sceptyk winien dać się przekonać, że bez wątpienia nie może tu chodzić o jakąś inscenizację.” W „Księdze objawień maryjnych od I do XX wieku” / G. Hierzenberger, O. Nedomansky // Warszawa 2003, s. 518-524 autorzy przedstawiają fragmenty tych objawień w tłumaczeniu na język polski. Przesłanie z 30. stycznia 1980 roku skierowane było do rodziców. Przedstawiam fragmenty tego przesłania. Matka Boża tak powiedziała m.in.:
„Kto rodzi dzieci stwarza wraz z Bogiem nowe życie; a wam wydaje się mało znaczącym być powołanym do podarowania człowiekowi życia wraz z Bogiem. Jesteście rodzicami i mnożycielami rodzaju ludzkiego. Nie zapominajcie moi kochani o tym, kim jesteście! O tak, jesteście jak wielkie drzewa, których gałęzie dźwigają owoce. Wy jesteście tymi, którzy obdarzają, wzbogacają świat i pozwalają istnieć ludzkości. […] Radujcie się więc, bowiem powołani zostaliście do tak szlachetnego zadania – do zrodzenia życia. Tworzycie razem z Bogiem i ta zdolność tworzenia życia nie jest jakimś mało znaczącym, nieważnym darem!
Życie… Czy może być coś piękniejszego, większego i bardziej zachwycającego dla człowieka niż to, że może powiedzieć: „Spójrzcie, mam dziecko. Dziecko, które chcę podarować światu. O jedno Boże dziecko więcej na ziemi. […]”
O tak, moje dzieci, życie jest czymś cudownym, gdy pomyśleć o wspaniałym planie Boga przeznaczonym dla Jego dzieci. On chce, abyście byli nosicielami życia, nosicielami wybranych dusz dla Boga.
Nie przerażajcie się moi kochani, jeśli wam powiem, że wasze zadanie jest bardzo trudne i wysoce odpowiedzialne: przecież chodzi o to, by wychować wasze dzieci, wspierać je i pomagać im w dobrym. Musicie doprowadzić je do najwyższego dobra, jakim jest święty Bóg. Muszą one zrozumieć, iż sens ich życia polega na osiągnięciu pewnego dnia doskonałej szczęśliwości w Panu!
Przygotujcie swoje dzieci do tego od maleńkości, od pierwszych kroków. Musicie im towarzyszyć, chronić je, chwalić - kiedy są dzielne, dodawać im odwagi, a nie prześladować – kiedy popełniają błędy. Musicie być w ich życiu jasnym wzorem. […] Wy jesteście tymi, którzy muszą wykształcić te nowe istoty – czy pojmujecie mnie, moi kochani? Nie tylko tworzycie życie – musicie też wychować te małe istoty i uformować je, bowiem w miłości podarowaliście im życie!
[…]
Nie dowierzajcie nikomu, nie szukajcie fałszywych dróg i nie schodźcie sami na manowce, kochani rodzicie! Nie szukajcie bałamutnych środków, ale prawdy! Bóg jest prawdą. Szukajcie miłości i pokoju, które ludziom dają życie. Moich młodych dzieci nie wychowuje się nadmierną surowością, wielkimi słowami czy przymusem… Nie w ten sposób… wierzcie mi! Świat pragnie pokoju i miłości, siły pochodzącej od prawdy i jej urzeczywistniania w życiu…
Musicie jedynie prosić mnie o pomoc, wzywać mnie, a ja, wasza Matka będę obecna z wami, będę walczyła i głosiła święte słowa Boże!
Pokój i błogosławieństwo z wami!… Nie wytykajcie sobie waszych błędów, ale szukajcie pokoju, miłości, braterstwa i mówicie po prostu: Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. Jesteśmy wszyscy biednymi, niedoskonałymi istotami Bożymi: staramy się jednak stworzyć w jedności, w pokoju, w miłości nową atmosferę świętości – prawdziwe, sprawiedliwe, uświęcone życie dzieci Bożych.”
W Kościele katolickim brakuje matek, bo odebrano im jakikolwiek głos w sprawach dotyczących tej wspólnoty. Taka wspólnota jest chora. Nazywa się tę instytucję wspólnota, ale czy ona naprawdę nią jest? Kościół katolicki jest podobno rodziną ludzką, ale funkcjonowanie jej w obecnym kształcie kłóci się z możliwością rozwoju tej wspólnoty w dobrym kierunku, zgodnym z tym w co wyposażył ludzkość Bóg, aby wszelkie dary dane wszystkim ludziom bez względu na rasę, język, status społeczny czy płeć były realizowane tak jak jest to praktykowane w każdej dobrej, prawidłowo funkcjonujące rodzinie.
Michael H. Brown(ur. 1952 r) jest autorem ponad dwudziestu książek, w większości o tematyce katolickiej. Pełni funkcję dyrektora strony internetowej Spirit Daily, która koncentruje się na serwisie wiadomości o profilu katolickim (www.spiritdaily.com.) W swojej książce pt. „Po drugiej stronie: dowód na życie po śmierci” (Kraków 2013, s. 123-124) tak pisze: „[…] w Bożych oczach wszyscy jesteśmy równi - niezależnie od pozycji społecznej czy materialnej. […] W oczach Boga wychowanie dziecka może być ważniejsze od zawiadywania potężna organizacją religijną, napisania książki czy istotnych dokonań w działalności politycznej. Bóg nie przykłada wagi do tego, czy zdobyło się olimpijskie złoto – chyba, że zrobiliśmy z tego użytek pomagając innym.”