Niektórzy księża nie kryją się z opinią, że nie
udzielają chrztu dziecku, którego rodzice nie mają ślubu kościelnego, bo według
nich to nie ma sensu z uwagi na to, że nie ma gwarancji, iż dziecko to będzie
wychowane w duchu wiary.
Chciałabym
przedstawić swoje świadectwo w sprawie chrztu dziecka, którego rodzice nie mieli
ślubu kościelnego. Bardzo blisko znam
taki przypadek chrztu i jego skutków nie tylko dla rodziców, ale i
dla innych członków rodziny, w konsekwencji
dla Kościoła.
Rodzice
tego dziecka pochodzili z rodzin katolickich, ale sami słabo praktykowali,
można powiedzieć, że prawie wcale. Ojciec matki tego dziecka był dość wysokiej
rangi wojskowym, matka lekarką w przychodni policyjnej. To były lata 60- i 70-te XX w. Władze niemile widziały przejawy
wiary u takich ludzi. Matka tego dziecka, choć w tajemnicy przed władzami
zwierzchnimi swych rodziców, była przyjęta do I Komunii Św., dzieciństwo spędziła jednak w słabej
łączności z Bogiem. Ojciec tego dziecka od wczesnej młodości prawie nie
praktykował.
Kiedy postanowili się pobrać wzięli tylko ślub cywilny. Absolutnie
nie czuli potrzeby zawierania ślubu kościelnego. Po dwóch latach urodziło się im dziecko. Za namową
rodziny postanowiono je ochrzcić, ale
niewielu księży chciało chrzcić takie dzieci. Na szczęście chrzcili je księża
ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo w bydgoskiej
Bazylice.
W
wieku siedmiu lat, kiedy mogło już samodzielnie chodzić do kościoła, chodziło
tam regularnie. Bez swoich rodziców. W drodze do wiary nie towarzyszyła mu też
żadna ciotka, wujek, babcia czy dziadek. Żyjące osoby o tym stopniu
pokrewieństwa nie reprezentowały wiele wyższego poziomu duchowego niż jego
rodzice. Może pewnym przykładem mogłaby być matka ojca tego chłopca ( z namowy
której głównie, jak się domyślam, ochrzczono to dziecko), ale ona mieszkała
zbyt daleko, by móc wywierać wpływ na jego duchowość.
Franz_E_Meyerheim_Der_Messdiener_1874 |
Już przed przyjęciem pierwszej komunii św.
chłopiec ten został ministrantem. Czy byłoby to możliwe, gdyby nie był
ochrzczony? Teraz to dziecko katechizowało swoich rodziców. Długo to trwało,
ale nie bez owoców.
WIKIPEDIA Wedding portraits. Międzyrzec Podlaski. |
Po
dwudziestu latach stanęli przed ołtarzem,
zawarli ślub kościelny i zbliżyli się do Boga. Dziś ten chłopiec, absolwent Politechniki w
Szczecinie, założył rodzinę. Ma troje dzieci. Są członkami Domowego
Kościoła. Trudno byłoby mi uwierzyć w tę historię, gdybym sama nie była
tak blisko tych wydarzeń. To dziecko to syn mojego świętej pamięci brata, a ja
jestem chrzestną tego dziecka.
Nieraz
rozmawiałam ze zdumioną bratową na temat
pobożności jej syna, która dziwiła się: „Po kim on to ma?” Jej relacje były
również dla mnie lekcją wiary; dowodem na to, że Bóg naprawdę działa – tu i
teraz. Te rozmowy z matką tego dziecka na temat jego gorliwości religijnej były
dla mnie jak dotknięcie Boga.
Jezus w Ewangelii św. Jana
powiedział: „Nie przyszedłem bowiem po
to, aby świat potępić, ale by świat zbawić.” (J 12, 47n)
Nie
mogę zrozumieć co lub kto kieruje księżmi, którzy odmawiają chrztu dzieciom
rodziców, którzy nie zawarli ślubu kościelnego. Jak można odmówić chrztu
ktokolwiek by o to prosił? Tym bardziej,
że konsekwencje tej odmowy nie dotkną rodziców, ale bezpośrednio, ze szkodą dla
jego duchowości dotkną one tego nic nie winnego dziecka.
Sakrament
chrztu, według przepisów kościelnych
jest fundamentalnym sakramentem, od którego zależy możliwość
uczestniczenia we wszystkich pozostałych
sakramentach. Odmowa chrztu dziecku to
karanie dziecka za grzechy czy zaniedbania rodziców; to odmowa dostępu do Boga;
to działanie na szkodę wspólnoty kościelnej. Księża to osoby, które według fundamentalnych
zasad swojego powołania, ofiarowali swoje życie jako służbę Bogu i ludziom.
Paradoksem jest, że niektórzy z nich odmawiają chrztu dzieciom małżeństw
niesakramentalnych. W imię czego to robią lub może będzie bardziej właściwe zapytać – w imię kogo? W imię
Boga na pewno nie.
„Pozwólcie
dzieciom przyjść do mnie” - mówił Jezus.
Rodziców,
żyjących bez ślubu kościelnego, którzy proszą o chrzest dla swojego dziecka Ktoś przyprowadził do kościoła. Zamiast
skorzystać z iskry Bożej, która się w tych rodzicach zatliła i starać się ją
podtrzymać, niektórzy księża niszczą działanie Boga i gaszą tę iskrę w zarodku
w imię swoich, pozbawionych wszelkich podstaw schematów, świadczących o ich
płytkiej duchowości i słabym kontakcie z Bogiem. Przykład mojego bratanka jest
dla mnie żywym dowodem na to, że tacy duchowni nie mają racji.
Nie
powinno się odmawiać „takim” rodzicom chrztu dla ich dziecka, obojętnie z
jakich pobudek przyszliby o niego prosić. Bóg działa także przez grzeszników.
Czyż nie jesteśmy nimi wszyscy? Jeżeli działamy to tylko jako Jego niedoskonałe
narzędzia. Resztę zostawmy Bogu.On naprawdę działa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz