„ A było to tak zwyczajnie. Ty – usiadłeś przy studni, żeby odpocząć po trudach podróży. Ona – przyszła czerpać wodę. Poprosiłeś, by dała Ci się napić, gdy wyciągnie wiadro. Zaczęła się rozmowa. Rozmowa dwojga ludzi. Ty, Zbawiciel świata, rozmawiałeś z jednym człowiekiem spośród wielu, za których będziesz na krzyżu umierał.
Uczniowie dziwili się, bo nie było przyjęte na Wschodzie i w Izraelu, żeby mężczyzna i to nauczyciel, rozmawiał publicznie, na miejscu otwartym z kobietą. „Widocznie ma jakiś ważny powód” – pomyśleli zapewne uczniowie i nawet nie śmieli pytać Cię, jaki.
A był on większy i ważniejszy niż mogli przypuszczać. Był to jeszcze jeden z tych powodów, dla których „trzeba Ci było przechodzić przez Samarię”, przez rożne Samarie.
Nawet uczniowie Twoi dziwili się, żeś z kobietą rozmawiał. Jakże by się dziwili, gdyby wiedzieli o niej to, co Ty wiedziałeś: że pięciu mężów miała, a ten, którego teraz ma, nie jest jej mężem.
Dziękujemy Ci Jezu, żeś z kobietą rozmawiał…” (Jan Zieja „Ewangelia i życie” / Poznań 2017, s. 100-101 )
Carl_Heinrich_Bloch_-_Woman_at_the_Well
Tak Jezus przed ponad dwoma tysiącami lat traktował kobiety. Pragnął On głosić Królestwo Boże wszystkim ludziom posługując się ludźmi i to bez względu na narodowość i płeć. Nie zważał na konflikty żydowsko-samarytańskie. Wiedział, że wśród obu narodowości są ludzie, którzy są godni także poznać Boga i doświadczać Jego zbawiającej łaski. W tym miejscu Jezus jedyny raz powiedział, że jest Mesjaszem i tylko w tym miejscu mógł spotkać tę kobietę. Żyła ona w egzystencjalnej samotności ze względu na swoją sytuację życiową. Przyszła tutaj, żeby nabrać wody w samo południe, tak aby ją nikt nie spotkał. Jezus wiedział kim ona jest, znał jej życie, jej drogę; wiedział, że owa kobieta miała pięciu mężów, a mężczyzna, z którym obecnie żyje, nie jest jej mężem. Zastanawiające jest dlaczego tak się stało, że Jezus wybrał tę kobietę. Żyje więc ona gdzieś na marginesie swego społeczeństwa. I my nagle, wsłuchując się w tę historię, zastanawiamy się: dlaczego tak się stało? Czy straciła mężów, czy oni się z nią rozwiedli, czy ona ich opuściła? Czy była wdową? Miała dzieci, czy też była osobą samotną i przypadkowo, z bólu tylko, z rozpaczy, z samotności, poszła do owego nieznanego mężczyzny? Gdy tak zaczynamy się zastanawiać budzą się w nas stereotypy, myślimy często o niej w najgorszy możliwy sposób - uważamy za cudzołożnicę, osobę z marginesu, człowieka niegodnego szacunku. Pewnie mało kto z nas chciałby z nią rozmawiać. Ale nie Jezus. Jezus podejmuje z nią rozmowę, bo właśnie Jezus, jak sam powiedział, przyszedł nie do tych, co się dobrze mają, ale do ludzi zagubionych, do ludzi odrzuconych przez społeczeństwo, którzy w sposób zawiniony lub niezawiniony znaleźli się gdzieś poza głównym nurtem społecznego życia i właśnie z nią spotkał się Jezus. Otworzył swoje serce na jej problemy i nie potępił jej, tylko starał się pokazać drogę, która powinna być drogą do Boga. Jezus mówi i do nas, byśmy szukali Go w duchu i w prawdzie,
Posłużył się, jak widać na powyższym przykładzie, Samarytanką, dzięki której wiele osób uwierzyło w Boga. Nie przeszkadzało mu to, że byłą kobietą. Dzięki postawie Jezusa wobec niej ta pogardzana kobieta stała się apostołką.
Dziś, na początku XXI kobiety w Kościele katolickim niewiele maja do powiedzenia.
Altar_at_Our_Lady_of_Peace_Church_&_Shrine Wikipedia
Zuzanna Radzik w swojej książce pt. „Kościół kobiet” (Kraków 2020) na s. 140- 141 tak pisze:
„Jeszcze nie tak dawno o kobiecie przy ołtarzu nie mogło być mowy. Czytałam nawet gdzieś u moralisty Bernarda Häringa, że w 1949 roku Watykan wydał zaaprobowaną przez papieża instrukcję, która mówiła, że teologowie moralni są zgodni co do tego, iż kobieta zbliżająca się do ołtarza, z wyjątkiem momentu procesji do Komunii, popełnia grzech ciężki.
[…] w latach sześćdziesiątych w Niemczech próbowano jednak zaangażować dziewczynki do służby przy ołtarzu. Watykańska instrukcja „Liturgicae instaurationes” z 1970 r. starała się wykluczyć taką możliwość.
[…] s. 141
Zakaz powtórzono w 1980 roku w instrukcji „Inaestimabile donum: „Różne są, jak wiadomo, funkcje, jakie kobieta może spełniać w zgromadzeniu liturgicznym, wśród nich czytanie słowa Bożego i intencji modlitwy wiernych. Kobiety nie mogą być dopuszczone do pełnienia funkcji „akolitów” (ministrantów).”
Niedługo później, bo w 1983 r., pojawił się nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, którego kanon 230 par. 2 mówi, że świeccy (bez określenia płci) mogą pełnić funkcje lektorów, a funkcje akolitów i inne pełnić tylko czasowo. Wydana w 1992 roku przez Prefekta Kongregacji do spraw Kultu Bożego interpretacja kanonu 230 par. 2 stwierdza, że ministrantura może być powierzana i mężczyznom, i kobietom. Zaznacza jednak, że kanon ten dopuszcza służbę kobiet przy ołtarzu, a nie ją nakazuje. Stąd decyzja zależy od miejscowego biskupa. Więcej, jeśli ksiądz w danej parafii, wbrew zgodzie biskupa, nie uważa za konieczne włączania kobiet do służby przy ołtarzu, to ma prawo podjąć właśnie taką decyzję. „
Dalej autorka pisze (str. 145-146): „ Zdarzyło się, że służyłam przy ołtarzu jako ministrantka. […] Zaczęło się od tego, że pomagałam posprzątać kaplicę po mszy i zanosiłam rzeczy do zakrystii. […] Sprzątając potem kilkakrotnie ołtarz, składając korporał (płótno, na którym stawia się kielich eucharystyczny) i poprawiając obrus, rozmyślam o tym, jak naturalne jest to zajęcie, takie jak nakrywanie stołu do niedzielnego rodzinnego obiadu. Ostatecznie w naszym kręgu kulturowym wciąż to dziewczynki uczy się nakrywać do stołu, Jak to się stało, że obecność przy tym stole jest zarezerwowana prawie wyłącznie dla mężczyzn?. „
Bóg daje każdemu człowiekowi wolną wolę; daje możliwość wyboru. Nie wyznacza ról społecznych ze względu na płeć. Robią to hierarchowie Kościoła katolickiego. Czy ma to coś wspólnego z miłością Boga?
Kto dzieli na lepszych i gorszych ten rozprasza. Czy taki jest Bóg? Biblia mówi:
„Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. „(Mt 12,30); „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.” (Ga 3, 28); „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.” (J 17, 21)
„Bywają i inne powołania niezwykłe, niezachowujące tej kolejności, tak jak i w przyrodzie, w rozwoju życia „skoki’, jakieś niczym niewytłumaczalne przejścia z jednego stanu w drugi (ale zamierzone przez Boga zawsze i stające się według Jego planów najprawidłowiej). Bywają powołania niezwykłe. Ale nad wszystkimi porządkami zwykłymi i naturalnymi jak i nad „skokami” i porządkami nadprzyrodzonymi - jest jeden plan Ojca naszego Niebieskiego, dla nas wszystkich zawsze pełen wielkich tajemnic…” - (Zieja Jan: „Ewangelia i życie. Rozważania na co dzień” / Poznań 2017 s. 212).
Kobiety w Kościele katolickim mają niewiele do powiedzenia i nie mogą swoich niektórych powołań w pełni realizować. Nad tajemnicami ich powołań nikt się nie zastanawia. Przywódcy Kościoła katolickiego arbitralnie postawili im granice. Nie mogą one w pełni uczestniczyć w wielu czynnościach obrzędowych. Niektórzy proboszczowie zabraniają im nawet służenia przy ołtarzu jako ministrantki, mimo że przepisy kościelne tego nie zabraniają. Jakie są tego przyczyny? Czy zakaz ten jest związany z miłością proboszczów do Boga ? Otóż nie. Zakaz ten jest związany z miłością do dominacji mężczyzn w Kościele katolickim!
Tak pisze o tym Zuzanna Radzik w swojej pt. „Kościół kobiet” (Kraków 2020) na s. 142-143: „ Tu dochodzimy do najczęściej używanych argumentów praktycznych przeciwko ministranturze dziewcząt : bo chłopcy w tym wieku nie będą chcieli konkurować z porządniejszymi i grzeczniejszymi dziewczynami. Czysta psychologia rozwojowa a jakie straty. Czasem słysząc to mam ochotę powiedzieć: tym gorzej dla chłopców. „
Z argumentacji hierarchów kościelnych wynika, że do posługi przy ołtarzu nie są dopuszczane dziewczęta, bo spełniałyby tę funkcję bardzo dobrze, lepiej niż chłopcy. System kościelnemu stworzonemu przez hierarchów na jakości nie zależy. Wolą miernych, ale męskiego rodzaju.! Ciekawe co o tym myśli Bóg, który jest Miłością, Prawdą i Doskonałością?
Dalej w swojej książce Zuzanna Radzik pisze: „Ale może, skoro nastoletni chłopcy i dziewczynki nie czują się najlepiej razem, formacja dziewcząt i chłopców mogłaby przebiegać osobno, aby ostatecznie wspólnie lub na zmianę służyli do mszy? Zamiast dyskutować o rozwiązaniach być może znanym pedagogom, od razu zamykamy dyskusję argumentem, że tam gdzie pojawiły się dziewczynki, chłopcy ministranci rezygnowali. Może jednak warto wspomnieć też o stratach wśród dziewcząt? Tylko, że te straty mają zdają się mieć mniejsze znaczenie, bo dziewczęta nie idą do seminariów. Ministrantki jako zagrożenie dla powołań kapłańskich to kolejny sztandarowy argument . Wynika to chyba ze słabej wiary w te powołania, skoro uważa się, że dziewczynki w albach stwarzają zagrożenie, co nie zmienia faktu, że jest to argument nagminnie stosowany na całym świecie.
[…]
Z tego powodu, gdy w 2010 roku na Międzynarodowej Pielgrzymce Służby Ołtarza do Rzymu sześćdziesiąt procent ministrantów stanowiły dziewczęta, Brian Williams, tradycjonalistyczny katolik prowadzący stronę Liturgii Guy, komentował, że z jednej strony mamy stosunek sześćdziesiąt do czterdziestu między dziewczynkami i chłopcami, a z drugiej inną liczbę: zero. To znaczy zero dziewczynek, które zostaną księżmi. Z jednym muszę się Williamsem i innymi zgodzić: bycie ministrantką, które przywiązuje do liturgii i ołtarza, przy jednoczesnej niemożności dostąpienia kapłaństwa może dla niektórych kobiet okazać się frustrujące.”
![]() |
Hildegard_von_Bingen |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz