czwartek, 14 lipca 2016

Powierzam Ci tę sprawę Panie – moje doświadczenie



Anna:  „Pozwólcie ogarnąć się miłości”
Cz. 1
Rozdz. 10
„Zawsze prośby wasze są skuteczne, gdyż wołają do Mnie o waszej miłości i waszej ufności. I wedle nich wspomagam, lecz nie tak, jak wy chcecie - bo wiem lepiej, co jest wam najbardziej potrzebne - lecz tak, jak Ja uważam za najlepsze. [...]
Cz. 2
Rozdz. 21
„Twoją jest ufność w Mądrość Moją i zawierzenie Prawom Moim dla ludzkości, które ci ukazałem. Twoją jest wytrwałość i wysiłek pomimo braku odzewu, niechęci, podejrzliwości i oszczerstw, pomimo samotności, pokus,
zniechęcenia i zagrożenia, które dopuszczam, aby cię ogołocić ze wszystkich ziemskich nadziei. I cieszę się, że poddajesz się Moim staraniom coraz pełniej, bo tym mówisz Mi o swojej ufności i o miłości dla Mnie.
[...]
Ufność jest odpowiedzią człowieka. Im szerszy obszar obejmuje, tym więcej wolności wam daje. O nic już troszczyć się nie potrzebuje ten, kto pewien jest, że o niego ktoś inny się troszczy. Ten, kto wie, że jest nieskończenie
i na zawsze ukochany - nie jest już sam; nie szuka innych miłości i żyje w pokoju wolny od lęków i przewidywań złego. Wie bowiem, iż Umiłowany czuwa, strzeże i umie obronić bezbronność człowieka. Dlatego ów może odłożyć broń, pancerz i tarczę i iść lekko, swobodnie, a ludziom okazywać twarz łagodną i uśmiech.
Zbliżam się do każdego z was. Pragnę poznać wasze lęki, zgryzoty i cierpienie, by je z was zdjąć, bo mogę zaradzić wszystkiemu, co Mi dobrowolnie oddacie. [...]”




Doświadczyłam tego i chciałabym się tym podzielić. Było to przeszło 20 lat temu. W moim małżeństwie nie układało się najlepiej, a właściwie było już bardzo źle. Nieraz prosiłam Niebo o pomoc w przykrych sytuacjach dla mnie i dla dzieci, a zdarzały się  one coraz częściej.
Pewnej niedzieli poszłam do spowiedzi. Odbyłam, mówiąc kolokwialnie, tę spowiedź  rutynowa. Przygotowując się do niej, absolutnie nie spodziewałam się jej następstw. Myślę jednak, że Bóg miał już swój plan. 



Kiedy odeszłam od konfesjonału zrodziły się we mnie wątpliwości, które często mam po spowiedzi – czy dobrze się wyspowiadałam i czy godnie przyjmę Komunię Św.  Jednocześnie przypomniałam sobie pewne kazanie [sama do dziś się dziwię dlaczego akurat wtedy to kazanie mi się przypomniało, skoro przedtem nie wywarło ono na mnie wielkiego wrażenia, chyba że na moją podświadomość],  w którym kapłan mówił, że jeżeli z zaufaniem i czystym sercem otwieramy się przed Bogiem, on wkracza w nasze życie i może je odmienić. Pomyślałam sobie - sprawdzę to.  Jestem po spowiedzi. Jeżeli dobrze odprawiłam tę spowiedź, to jest szansa na  otrzymanie pomocy od Boga, a jednocześnie kiedy ją otrzymam, upewnię się czy moja spowiedź była taka jak powinna być.
Zaczęłam się modlić najżarliwiej jak tylko mogłam ze wszystkich swoich sił. Do dzisiaj dziwię się skąd wstąpił we mnie taki Duch. To była jakby siła z zewnątrz. W samej myśli o tej modlitwie była już chyba jakaś pomoc Boga.  Nie pamiętam teraz wszystkiego, ale modliłam się  mniej więcej tak: „Boże ty wiesz wszystko o moim życiu. Ty wiesz jakie jest moje życie z moim mężem. Jeżeli możesz pomóż mi i moim dzieciom. Odmień mojego męża albo oddal go ode mnie. Ty Wszechmocny możesz wszystko.  Powierzam Ci tę sprawę, a swoje serce  otwieram na oścież. Zamieszkaj w nim i prowadź mnie po Twoich ścieżkach. Niech wypełni się Twoja wola.”
 W tym samym czasie miałam też bardziej prozaiczny dylemat. Otóż w pracy dostaliśmy premię. Miałam ochotę kupić sobie letni kostium, który mi się podobał. Wiedziałam też, że młodsza córka marzyła o wrotkach i takie właśnie  w tym czasie zobaczyłam w jednym ze sklepów sportowych. Chodziłam z tym problemem co najmniej od dwóch tygodni. Co kupić? Tę sprawę w tejże modlitwie  też powierzyłam Bogu, choć przedtem nigdy tak nie robiłam. „Powierzam Ci Panie Boże też sprawę wydania tych dodatkowych pieniędzy.  Pomóż mi podjąć decyzję w sprawie ich wydania. Zrobię tak jak Ty chcesz.”  „Odpowiedź” przyszła natychmiast, co było dla mnie niesamowitym i jedynym przeżyciem. W momencie kiedy przestałam się modlić, wiedziałam, że mam robić. Od tej chwili nie miała żadnych wątpliwości,  że mam kupić wrotki. Byłam tego tak pewna jak nigdy przedtem. Wiedziałam, że powinnam kupić wrotki i już. Kupiłam je. Sprawiłam córce wielką radość. Nigdy  nie czułam żadnego żalu, że nie będę miała upatrzonego kostiumu. Sprawa posiadania go po prostu przestała istnieć od momentu kiedy powierzyłam ją Bogu. Ależ to było przeżycie!
Przez tę prozaiczną sprawę z kostiumem i wrotkami, Bóg pozwolił mi dowiedzieć się, że naprawdę działa. Pomyślałam, że jeżeli pomógł mi w tak  przyziemnym problemie to na pewno w sprawie mojego małżeństwa też mi pomoże. I tak się stało! Nie widziałam Boga, ale czułam Jego opiekę, dotyk. Jakby delikatna jasność przewinęła się przez moje wnętrze, pod którego wpływem stałam się radosna  i czułam, że teraz już wiem co mam robić i wiele mogę. To przeżycie sprawiło, że ustąpił wszelki lęk w wyniku czego  moja postawa wobec męża uległa diametralnej zmianie.  Przestałam go się bać.  Jak nigdy dotąd  byłam pewna tego co mam robić i co mam mówić. Teraz też stawiałam wymagania wobec niego i byłam w tym jak nigdy przedtem konsekwentna. Po kilku miesiącach mój mąż  wyprowadził się. Po trzech miesiącach po opuszczeniu nas wystąpił o rozwód. Po dwóch miesiącach orzeczono rozwód bez orzekania o winie.  Dzieci i ja odetchnęliśmy z ulgą. Byliśmy wolni! Zgodziłam się na rozwód bez orzekania o winie, aby nie przedłużać procesu i nie mnożyć kosztów. Po kilkun latach wystąpiłam do władz kościelnych o stwierdzenie nieważności małżeństwa [zrobiłam to pod wpływem niezwykłego snu]. Po przedłożeniu odpowiednich dokumentów i zeznaniach świadków otrzymałam stwierdzenie nieważności małżeństwa z winy mojego byłego męża. Szkoda, że powierzyłam sprawę mojego małżeństwa Bogu dopiero po 16 latach udręki mojej i moich dzieci. 

Końcówka dokumentu Metropolitalnego Sądu Duchownego o stwierdzeniu nieważności mojego małżeństwa


 Anna:  „Pozwólcie ogarnąć się miłości”
Cz. 2
Rozdz. 20
„Dlatego proszę was, dzieci, dbajcie o czystość waszego serca. Zbadajcie wasze intencje, plany, zamiary, wasze pożądania w świetle Ducha Świętego, Który wam pomoże na pewno, jeśli Go zapragniecie. Chciejcie zobaczyć się w Mojej Prawdzie. Nie brońcie się też przed prawdą o was samych, nie kłamcie sobie, nie tłumaczcie się, nie usprawiedliwiajcie. Ja to sam lepiej uczynię. Ja wam na pewno przebaczę. Potrzeba jednak, abyście ujrzeli jasno, jacy jesteście - ażebyście prosić mogli Ducha Bożego o pomoc, o siły, o dokonanie w was przemiany tego, co jako złe, przeszkadzające w drodze ku Mnie lub brudne - uznacie.
Ja mogę przemienić was. Ja mogę zrobić dla was wszystko, jeśli wy sami - zechcecie tego i jeśli w tym pragnieniu trwać będziecie.
 Dlatego, dzieci Moje; proście Ducha Prawdy, Mądrości i Światła o pomoc w poznaniu siebie. [...]”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz