Anna: „Pozwólcie ogarnąć się miłości”
Cz.
1
Rozdz.
10
„Zawsze prośby wasze są
skuteczne, gdyż wołają do Mnie o waszej miłości i waszej ufności. I wedle nich wspomagam, lecz nie tak, jak wy
chcecie - bo wiem lepiej, co jest wam najbardziej potrzebne - lecz tak, jak Ja
uważam za najlepsze. [...]
Cz. 2
Rozdz. 21
„Twoją jest ufność w Mądrość Moją
i zawierzenie Prawom Moim dla ludzkości, które ci ukazałem. Twoją jest wytrwałość
i wysiłek pomimo braku odzewu, niechęci, podejrzliwości i oszczerstw, pomimo
samotności, pokus,
zniechęcenia i zagrożenia, które
dopuszczam, aby cię ogołocić ze wszystkich ziemskich nadziei. I cieszę się, że poddajesz
się Moim staraniom coraz pełniej, bo tym mówisz Mi o swojej ufności i o miłości
dla Mnie.
[...]
Ufność jest
odpowiedzią człowieka. Im szerszy obszar obejmuje, tym więcej wolności wam daje. O nic już
troszczyć się nie potrzebuje ten, kto pewien jest, że o niego ktoś inny się
troszczy. Ten, kto wie, że jest nieskończenie
i na zawsze ukochany - nie jest
już sam; nie szuka innych miłości i żyje w pokoju wolny od lęków i przewidywań
złego. Wie bowiem, iż Umiłowany czuwa, strzeże i umie obronić bezbronność
człowieka. Dlatego ów może odłożyć broń, pancerz i tarczę i iść lekko,
swobodnie, a ludziom okazywać twarz łagodną i uśmiech.
Zbliżam się do każdego z was.
Pragnę poznać wasze lęki, zgryzoty i cierpienie, by je z was zdjąć, bo mogę zaradzić wszystkiemu, co Mi
dobrowolnie oddacie. [...]”
Doświadczyłam tego i
chciałabym się tym podzielić. Było to przeszło 20 lat temu. W moim małżeństwie
nie układało się najlepiej, a właściwie było już bardzo źle. Nieraz prosiłam
Niebo o pomoc w przykrych sytuacjach dla mnie i dla dzieci, a zdarzały się one coraz częściej.
Pewnej niedzieli poszłam do
spowiedzi. Odbyłam, mówiąc kolokwialnie, tę spowiedź rutynowa. Przygotowując się do niej,
absolutnie nie spodziewałam się jej następstw. Myślę jednak, że Bóg miał już
swój plan.
Kiedy odeszłam od konfesjonału
zrodziły się we mnie wątpliwości, które często mam po spowiedzi – czy dobrze
się wyspowiadałam i czy godnie przyjmę Komunię Św. Jednocześnie przypomniałam sobie pewne
kazanie [sama do dziś się dziwię dlaczego akurat wtedy to kazanie mi się
przypomniało, skoro przedtem nie wywarło ono na mnie wielkiego wrażenia, chyba
że na moją podświadomość], w którym kapłan
mówił, że jeżeli z zaufaniem i czystym sercem otwieramy się przed Bogiem, on wkracza
w nasze życie i może je odmienić. Pomyślałam sobie - sprawdzę to. Jestem po spowiedzi. Jeżeli dobrze odprawiłam
tę spowiedź, to jest szansa na
otrzymanie pomocy od Boga, a jednocześnie kiedy ją otrzymam, upewnię się
czy moja spowiedź była taka jak powinna być.
Zaczęłam się modlić
najżarliwiej jak tylko mogłam ze wszystkich swoich sił. Do dzisiaj dziwię się
skąd wstąpił we mnie taki Duch. To była jakby siła z zewnątrz. W samej myśli o
tej modlitwie była już chyba jakaś pomoc Boga.
Nie pamiętam teraz wszystkiego, ale modliłam się mniej więcej tak: „Boże ty wiesz wszystko o
moim życiu. Ty wiesz jakie jest moje życie z moim mężem. Jeżeli możesz pomóż mi
i moim dzieciom. Odmień mojego męża albo oddal go ode mnie. Ty Wszechmocny
możesz wszystko. Powierzam Ci tę sprawę,
a swoje serce otwieram na oścież.
Zamieszkaj w nim i prowadź mnie po Twoich ścieżkach. Niech wypełni się Twoja
wola.”
W tym samym czasie miałam też bardziej
prozaiczny dylemat. Otóż w pracy dostaliśmy premię. Miałam ochotę kupić sobie
letni kostium, który mi się podobał. Wiedziałam też, że młodsza córka marzyła o
wrotkach i takie właśnie w tym czasie
zobaczyłam w jednym ze sklepów sportowych. Chodziłam z tym problemem co
najmniej od dwóch tygodni. Co kupić? Tę sprawę w tejże modlitwie też powierzyłam Bogu, choć przedtem nigdy tak
nie robiłam. „Powierzam Ci Panie Boże też sprawę wydania tych dodatkowych
pieniędzy. Pomóż mi podjąć decyzję w
sprawie ich wydania. Zrobię tak jak Ty chcesz.” „Odpowiedź” przyszła natychmiast, co było dla
mnie niesamowitym i jedynym przeżyciem. W momencie kiedy przestałam się modlić,
wiedziałam, że mam robić. Od tej chwili nie miała żadnych wątpliwości, że mam kupić wrotki. Byłam tego tak pewna jak
nigdy przedtem. Wiedziałam, że powinnam kupić wrotki i już. Kupiłam je.
Sprawiłam córce wielką radość. Nigdy nie
czułam żadnego żalu, że nie będę miała upatrzonego kostiumu. Sprawa posiadania
go po prostu przestała istnieć od momentu kiedy powierzyłam ją Bogu. Ależ to
było przeżycie!
Przez tę prozaiczną sprawę z
kostiumem i wrotkami, Bóg pozwolił mi dowiedzieć się, że naprawdę działa.
Pomyślałam, że jeżeli pomógł mi w tak
przyziemnym problemie to na pewno w sprawie mojego małżeństwa też mi
pomoże. I tak się stało! Nie widziałam Boga, ale czułam Jego opiekę, dotyk.
Jakby delikatna jasność przewinęła się przez moje wnętrze, pod którego wpływem
stałam się radosna i czułam, że teraz
już wiem co mam robić i wiele mogę. To przeżycie sprawiło, że ustąpił wszelki
lęk w wyniku czego moja postawa wobec
męża uległa diametralnej zmianie. Przestałam go się bać. Jak nigdy
dotąd byłam pewna tego co mam robić i co
mam mówić. Teraz też stawiałam wymagania wobec niego i byłam w tym jak
nigdy przedtem konsekwentna. Po kilku miesiącach mój mąż wyprowadził się. Po trzech miesiącach po opuszczeniu
nas wystąpił o rozwód. Po dwóch miesiącach orzeczono rozwód bez orzekania o
winie. Dzieci i ja odetchnęliśmy z ulgą.
Byliśmy wolni! Zgodziłam się na rozwód bez orzekania o winie, aby nie
przedłużać procesu i nie mnożyć kosztów. Po kilkun latach wystąpiłam do władz
kościelnych o stwierdzenie nieważności małżeństwa [zrobiłam to pod wpływem
niezwykłego snu]. Po przedłożeniu odpowiednich dokumentów i zeznaniach świadków
otrzymałam stwierdzenie nieważności małżeństwa z winy mojego byłego męża. Szkoda,
że powierzyłam sprawę mojego małżeństwa Bogu dopiero po 16 latach udręki mojej i
moich dzieci.
Anna: „Pozwólcie ogarnąć się miłości”
Cz.
2
Rozdz.
20
„Dlatego proszę was, dzieci,
dbajcie o czystość waszego serca. Zbadajcie
wasze intencje, plany, zamiary, wasze pożądania w świetle Ducha Świętego, Który
wam pomoże na pewno, jeśli Go zapragniecie. Chciejcie zobaczyć się w Mojej
Prawdzie. Nie brońcie się też przed prawdą o was samych, nie kłamcie sobie, nie
tłumaczcie się, nie usprawiedliwiajcie. Ja to sam lepiej uczynię. Ja wam na
pewno przebaczę. Potrzeba jednak, abyście ujrzeli jasno, jacy jesteście -
ażebyście prosić mogli Ducha Bożego o pomoc, o siły, o dokonanie w was
przemiany tego, co jako złe, przeszkadzające w drodze ku Mnie lub brudne -
uznacie.
Ja mogę
przemienić was. Ja mogę zrobić dla was wszystko, jeśli wy sami - zechcecie tego
i jeśli w tym pragnieniu trwać będziecie.
Dlatego,
dzieci Moje; proście Ducha Prawdy, Mądrości i Światła o pomoc w poznaniu
siebie. [...]”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz