piątek, 20 marca 2020

Aby ta wspólnota nigdy nie przestała isnieć... Bliźniacze dusze


 Mieczysław Maliński w swojej książce „Modlitwa na każdy dzień” ( Wrocław 1991 s. 388) pisze:
 
„To jest prawdziwy cud – jeżeli za pieczątką, biurkiem, tytułem, funkcją, stanowiskiem zobaczysz człowieka, który jest taki jak ty. Który żyje, choruje, umiera, którego może teraz głowa boli, dokucza mu ząb, ma rodzinne zmartwienia.
   Czasem może się zdarzyć drugi cud, że ten ktoś – ekspedientka, przechodzień, urzędnik, współpracownik, kierownik, konduktor, sekretarka, dyrektor zobaczy w tobie: w petencie, kliencie, stronie, przechodniu – człowieka. Nie rzecz, która jest pomocą albo przeszkodą, środkiem albo zawadą w realizacji celów, ale brata, któremu się mówi „ty”. I wtedy te dwa światy odkrywają, że „ja” i „ty” tworzą wspólnotę: „my”, i trzeba wszystko robić, aby ta wspólnota nie przestała istnieć.”

Psalm:                                                                                   Ps 66
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga:
zadziwiających rzeczy dokonał wśród ludzi.
Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu
i rozgłaszajcie Jego chwałę.

WIKIPEDIA Bénin-Baobabs_jumeaux_(2)


Pokrewne dusze
   Pokrewieństwo dusz towarzyszy ludziom od czasów pierwotnych, kiedy to zawierano braterstwo krwi jako znak najsilniejszej, dozgonnej między nimi więzi. Potem mówiono o wspólnotach duchowych, a kiedy pod koniec XVIII w. prastare określenie „dusza” nabrało nowego znaczenia, wiązano z nim intuicję, emocje i przeczucia. Dzisiaj mówimy, że pokrewne dusze tworzą wyjątkową wspólnotę, która jest w pełni niezależna. Czasami ich drogi na ziemi krzyżują się w określonym momencie i od tej chwili biegną blisko siebie.
   Związek pokrewnych dusz jest ponad wszystkimi barierami. Może narodzić się nagle, a potem rozwijać.  Przykładem jest więź, jaka przez długie lata łączyła prezydenta Ronalda Reagana z wielbicielką Lorraine Wagner. W roku 1944, kiedy miała 16 lat, napisała do niego, wówczas aktora, list z prośbą o autograf. I tak pisywali do siebie przez ponad 50 lat do chwili, gdy chory na Alzheimera prezydent stracił kontakt ze światem. Wymienili ponad 200 listów, cztery razy się spotkali, w tym trzy w Białym Domu.


  Mało jest ludzi, którzy nie spotkaliby w swoim życiu pokrewnej duszy. Takie spotkania mogą się zdarzyć na przestrzeni całego naszego życia. Nie wszystkie te znajomości jednak jest dane kontynuować, ale pamiętamy tych ludzi i nosimy w swoim sercu.
   Na początku szkoły podstawowej miałam kilka koleżanek, ale nie były to osoby, o których mogłabym powiedzieć, że były mi pokrewne. W czwartej klasie doszła do nas dziewczynka o imieniu Basia. Po jakimś czasie zawarłyśmy bliższą znajomość z dwóch powodów: jej rodzina mieszkała niedaleko mojego dom,  Basia była słabego zdrowia i dość często nie było jej w szkole. W związku z tym  prosiła mnie, abym jako koleżanka szkolna mieszkająca blisko, przynosiła jej zeszyty do odpisania tego co było na lekcjach i informowała ją co było zadane. Po pewnym czasie te spotkania nas bardzo zbliżyły. Mimo, że  widziałyśmy się w szkole, bo Basia nie chorowała, lubiłyśmy spotykać się bez specjalnego powodu – po prostu dobrze nam się rozmawiało i czułyśmy się bardzo dobrze w swoim towarzystwie. Chociaż słabe zdrowie  zmuszało ją do opuszczania lekcji, Basia była dobrą uczennicą – pojętną i pilną w nauce. Lubiła też udzielać się społecznie. Była harcerką.Niestety dla jej licznej rodziny (Basia miała chyba sześcioro rodzeństwa) mieszkanie, które składało się z jednego  pokoju i kuchni okazało się za małe. Rodzice postanowili się przeprowadzić do większego i udało im się to kiedy Basia skończyła szkołę podstawową. Bardzo żałuję, że nasza znajomość nie doczekała się kontynuacji.Myślę jednak, że jest między nami jakaś niezwykła więź. Kiedy przeczytałam tekst księdza Malińskiegoaby ta wspólnota nie przestała istnieć”, przyszła mi na myśl m. in.także Basia. Jeszcze tej samej nocy przyśniła mi się . Szłyśmy obok siebie na bulwarze nad Brdą w Bydgoszczy nieopodal Opery Nova. Nic nie mówiłyśmy do siebie. Kroczyła ze mną krok w krok w tym samym kierunku z zachodu na wschód z miną dzielnej towarzyszki.
   Drugie takie spotkanie z pokrewną duszą miałam już na emeryturze. Ta znajomość była o wiele krótsza, a pamiętam ją do dziś.
   Będąc w sanatorium inowrocławskim  w 2012 r. po obiedzie korzystałam z dobrodziejstw tężni i odbywałam tu  spacery. Siadywałam też czasami  na ławeczkach, których było  wiele i nieraz nawiązywałam kontakt słowny z ludźmi, którzy tak jak ja samotnie wdychali powietrze nasycone mgiełką solanki. Były to rozmowy o tym i o owym – na temat pogody, czy trudnej sytuacji emerytów w Polsce.  Ostatniego dnia podczas takiego spaceru spotkałam kobietę trochę starszą ode mnie, z którą nawiązałam rozmowę,  ale różniła się ona od innych rozmów, które odbywałam poprzednio. Była mieszkanką Inowrocławia. Nie wiadomo kiedy zaczęłyśmy rozmawiać o naszych dzieciach, wnukach, o Inowrocławiu, o Bydgoszczy, o sytuacji społecznej w kraju i o wiele,  wiele innych jeszcze sprawach. Jak to się mówi – nie mogłyśmy się „nagadać,” a przecież widziałyśmy się pierwszy raz w życiu.Stałyśmy się sobie bliskie po kilkudziesięciu minutach rozmowy. To było niesamowite – zbieżność poglądów, przemyśleń czy odczuć. Już nie mówiąc poczuciu przyjemności przebywania w pobliżu tej osoby. Jakby otaczał nas woal  jakiejś tajemniczej aury. Zrobiło się późno. Trzeba było wracać. Ona widocznie odbierała mnie tak samo jak ja ją. Spytała, w jakich godzinach przychodzę na spacery w tężniach i czy zechciałabym tak przyjść, abyśmy mogły się spotkać ponownie. Niestety to był ostatni dzień mojego pobytu w Inowrocławiu.  Nazajutrz musiałam opuścić wynajmowaną kwaterę do godziny 12 i opuścić to piękne miasto. Żałowałyśmy obydwie, że  nie spotkamy się.  Atmosferę tej rozmowy wspominam do dziś i do dziś żałuję, że nie mogłam nawiązać bliższej znajomości z tą kobietą. To była na pewno pokrewna mi dusza.
Trochę lat przeżyłam już  na tym świecie i, przynajmniej w moim przypadku, wiem, że takie spotkania są niezwykle rzadkie. Niestety dla mnie los nie jest łaskawy i właściwie żadne z takich spotkań w moim życiu nie doczekało się kontynuacji. Jedyną pociechą jest to, że mam dzieci i z nimi, szczególnie z córkami, mam podobny kontakt. Są one wielką podporą mojego życia. 


Bliźniacze dusze
   Są jednak jeszcze inne, bardziej niezwykłe spotkania. Niektórzy ludzie spotykają swoją  bliźniaczą duszę.   Nieraz słyszy się sformułowanie: moja druga połówka, czyli bliźniacza dusza. Czy jest tylko mitem, opowieścią z bajek, mglistym marzeniem, iluzją, pokarmem marzycieli, czy może jednak jest w tych słowach jakaś prawda?
   W  biogramie kardynała Jana Henryka Newmana, umieszczonym w Wikipedii jest taka wzmianka: „W czasie studiów oksfordzkich poznał też innego młodego teologa Ambrożego St. Johna – późniejszego przyjaciela na całe życie. Razem z St. Johnem zostali konwertytami na katolicyzm. We wspólnym mieszkaniu w Oratorium w Birmingham spędzili 32 lata, tj. do 1875, kiedy Ambroży zmarł. Newman bardzo przeżył śmierć przyjaciela. W homilii pogrzebowej porównał swoją żałobę do żałoby męża lub żony. Temu przywiązaniu i miłości pozostał wierny do końca swoich dni i w oficjalnym testamencie zażądał pochowania go we wspólnym grobie z Ambrożym.”

Victorian_angels_tp
    Niejeden z ludzi ma zapewne doświadczenie spotkania bliźniaczej duszy. O tym zapewne mówi, cytowany przeze mnie wyżej,  tekst ks. Malińskiego Informacje znalezione przeze mnie w internecie utwierdzają mnie w tym, że  moje przeżycia i odczucia związane z tym tematem  nie są odosobnione.
Czasem jest tak, że spotykając kogoś, mamy wrażenie jakbyśmy znali się całe wieki. Ludzie tacy od razu budzą naszą sympatię i wielkie zaufanie, są bliscy naszemu sercu bez względu na długość, rodzaj, historię czy intensywność naszej z nimi znajomości.
   Gdy spotkamy swoją Bliźniaczą Duszę, po prostu to WIEMY. Nie ma tutaj miejsca na domysły. Każda komórka i nawet najdrobniejsza cząstka naszego ciała ma 100% pewności, że  osoba, którą widzimy, to jest właśnie TA osoba. Wszystko do siebie idealnie pasuje. Wszystko wręcz z magnetyczną siłą się do siebie przyciąga.
   „Najgłębszą formą Miłości w relacjach, Miłości rozprzestrzeniającej się na otoczenie, są związki Bliźniaczych i Bratnich Dusz.” – pisze Ryszard Klein w swojej książce  „Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Katowice 2018, s. 108
  Fenomen bliźniaczych dusz to ciekawe zjawisko. Rozpoznajemy je po myślowym wręcz porozumieniu między dwiema osobami. Występuje w nim przekaz wrażeń i emocji bez względu na odległość. Poprzez sny, myślowe tchnienia ma się wrażenie jakby Bóg dawał wgląd w istnienie tej drugiej duszy.  


   Powinowactwo dusz dotyczy sfery duchowej, a więzy są bardzo silne i trwałe. Bliźniacze psychiki mają wrażenie, jakby wzajemnie nosiły w sobie cząstki swoich dusz, a oczy są dla nich jak lustra, w których odczytują te same myśli, pragnienia i decyzje – tłumaczą psycholodzy.
   Kiedy traci się bliźniaczą duszę, czy to przez przymus rozstania jeszcze tu na ziemi czy przez śmierć,  to jest tak, jakby człowiek rozstał się z połową samego siebie i jest to bardzo bolesne przeżycie.
   „W obecności Bliźniaczej Duszy czujesz się jakbyś spotkał samego siebie. Nie licytujesz się. Pragniesz jedynie dawać i uszczęśliwiać. Znika interesowność i wyrachowanie.[...] Kończą się gierki umysłu, rywalizacja i konieczność imponowania.[...] Nie sposób o czymś pomyśleć, czego by druga osoba nie odczytała. Konieczna jest zatem absolutna szczerość, gdyż każdy cień umysłu zostaje natychmiast odsłonięty. Bliźniacze dusze w sposób niemal fizyczny odczuwają stan swych wzajemnych uczuć. Nie sposób racjonalizować tych relacji. Gdy temu ulegniesz, powrócisz do starego programu naprzemiennego oddalania się i przybliżania do siebie. [...] W relacji Bliźniaczych dusz wystarczy cień wątpliwości, chęć pójścia drogą ziemskich planów, a czar tego pięknego daru zaczyna się rozpływać. Za każdym jednak razem, kiedy wrócisz do siebie, tu i teraz, powrócisz również do Bliźniaczej Duszy.”(„Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Ryszard Klein // Katowice 2018,  s. 120- 121.)
   „I wtedy te dwa światy odkrywają, że „ja” i „ty” tworzą wspólnotę: „my”, i trzeba wszystko robić, aby ta wspólnota nie przestała istnieć.” 


   Nie ma żadnej reguły na to, kiedy i gdzie spotkamy bliźniaczą duszę ani kto nią będzie. To jest zupełnie inne uczucie niż wieloletnia przyjaźń lub miłość. Tego, co się przeżywa, nie da się porównać z żadnymi znanymi dotychczas odczuciami. A związek pomiędzy nimi można określić jako nadnaturalny Czy jest to zapowiedź tego życia, które czeka nas w przyszłym życiu? Myślę, że źródłem tego przeżycia ma źródło w Bogu i w Jego miłości.Czy to  światło  Ducha Św. pozwala lepiej zrozumieć tę tajemnicę? Tajemnicę Boga, który daje nam poznać coś co przewyższa największą wiedzę teologiczną?   
   Nie  wiem czy spotkanie swojej bliźniaczej duszy przydarza się każdemu,  ale wiem, że tym, którzy mają to szczęście pomaga wzrastać na wielu płaszczyznach. We wszystkich wpisach internetowych powtarza się pogląd, że   bliźniacza dusza prowadzi nas w stronę Boga i naszego duchowego przeznaczenia. Pomaga nam szybciej rozwijać świadomość i przechodzić ewolucję duszy. Jeśli tak nie jest, wtedy to, co się dzieje nie jest spotkaniem bliźniaczych dusz, a jedynie innym wydarzeniem, które być może takie właśnie spotkanie udaje.

   Ryszard Klein („Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” s. 125-126)  tak pisze o spotkaniu Boga poprzez człowieka: „Naturą istnienia jest zjednoczenie się Źródła życia z każdym przejawem życia. Istotą twojego życia jest odnajdywanie Drogi ku Mnie. Otwarcie się na Mnie w sobie. Istotą relacji Bliźniaczych Dusz współtworzenie tej drogi. Oczyszczanie wszystkiego co Drogą nie jest. Wspieranie się we wzajemnym odnajdywaniu kierunku i w poszukiwaniu indywidualnej melodii Duszy. Gdy działasz wraz  ze Mną, odczuwasz radość i szczęście. Gdy działasz samotnie, przyzwalasz na zaistnienie cierpienia. Istotą relacji Bliźniaczych Dusz jest działanie wespół ze Mną.[...] „Miłości Bliźniaczych Dusz nie sposób ograniczyć pojęciami ziemskich związków. Istotą jej jest wspólne dążenie do zjednoczenia we Mnie” 


   Teolog i mistyk św. Bonawentura w swoim dziele pt. „Droga umysłu do Boga” tak pisze: „
„A jeśli chcesz wiedzieć, jak się to dzieje, pytaj łaski, a nie wiedzy, pragnienia, a nie rozumu, żaru modlitwy, a nie ksiąg pisanych; [...] pytaj [...] Boga, nie człowieka; tajemnicy nie oczywistości; nie światła, ale ognia, który przenika do głębi i żarem uczuć oraz niewypowiedzianą słodyczą zanurza zupełnie w Bogu.” 
   Spotykając swą Bliźniaczą Dusze w jednej sekundzie nasze serce otwiera się na strumień wielkiej energii, która łączy Bliźniacze Dusze. Jest to niesamowicie silne uczucie. Nasze odczucia w ciele fizycznym, emocje i wołanie Duszy są tak intensywne, że wyłączają całkowicie naszą zdolność logicznego rozumowania. Świat fizyczny zdaje się odpływać i tracić znaczenie. Dosłownie przechodzisz w inny  wymiar rzeczywistości.I choć logicznie nie jesteś w stanie nawet spróbować pojąć tego, co się z Tobą dzieje, tego, co czujesz, to WIESZ WSZYSTKO.
   To tak, jakbyś dostał impuls, tchnienie życia. Wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno. . Jest to połączenie na  wszystkich poziomach: fizycznym, emocjonalnym, mentalnym i duchowym. 
Bliźniacza dusza przyjmuje rolę przyjaciela, rodzica, opiekuna, ucznia i wyrozumiałego nauczyciela jednocześnie. Odczuwasz ją na każdej płaszczyźnie swojego bycia - fizycznej, psychicznej i duchowej. Jest to jednocześnie i wielka rewolucja i powrót do znajomego, ukochanego domu, gdzie jest ciepło i przytulnie. Te osoby są  połączone ze sobą telepatycznie, współodczuwają, wymieniają informacje, wszelkie słowa są zatem zbędne, z resztą i tak brakłoby im ich, by opisać to, co się z nimi dzieje.    „Połączenie na  poziomie  Ciała, Umysłu i Duszy jest cudem spełnienia. Największą wartością staje się  wymiana energii bezwarunkowej Miłości. Radość pełnego oddania, wsparcie, zrozumienie i wzajemna inspiracja w działaniu” („Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Ryszard Klein // Katowice 2018,  s. 127)

   Czyż podobnym zjawiskiem nie jest opiewana w poezji i piosenkach tzw. miłość od pierwszego wejrzenia? Pamiętam ze studiów -  na moim roku była koleżanka Anka, która miała to szczęście. Spotkała swojego jedynego na początku pierwszego roku studiów na wieczorku  zapoznawczym. Przetańczyli cały wieczór. Ich miłość przetrwała  całe pięć lat studiów. Pod koniec piątego roku Ania kupowała materiał na suknię ślubną. Te miłości są tyleż zagadkowe co na ogół bardzo trwałe. Szczęściarze.

   Wisława Szymborska tak pisze w swoim wierszu:
  Miłość od pierwszego wejrzenia
Oboje są przekonani,
że połączyło ich uczucie nagłe.
Piękna jest taka pewność,
ale niepewność piękniejsza.
Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej,
nic między nimi nigdy się nie działo,
A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?
Chciałabym ich zapytać,
czy nie pamiętają -
może w drzwiach obrotowych
kiedyś twarzą w twarz?
jakieś "przepraszam" w ścisku?
głos "pomyłka" w słuchawce?
- ale znam ich odpowiedź.
Nie, nie pamiętają.
Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.
Jeszcze nie całkiem gotów
zamienić się dla nich w los,
zbliżał ich i oddalał,
zabiegał im drogę
i tłumiąc chichot
odskakiwał w bok.
Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu
albo w zeszły wtorek
pewien listek przefrunął
z ramienia na ramię?
Było coś zgubionego i podniesionego.
Kto wie, czy już nie piłka
w zaroślach dzieciństwa?
Były klamki i dzwonki,
na których zawczasu
dotyk kładł się na dotyk.
Walizki obok siebie w przechowalni.
Był może pewnej nocy jednakowy sen,
natychmiast po zbudzeniu zamazany.
Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie.



  „Spotkanie bliźniaczych Dusz wraz z wszelkimi sprzyjającymi okolicznościami to unikatowe wydarzenie. To prawdziwy cud [...]” („Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Ryszard Klein // Katowice 2018, s. 121).  Niestety tylko niektórzy z nas zaznają szczęścia połączenia swego życia  z życiem swej  Bliźniaczej Duszy. Przyczyny tego mogą być różne: różnego rodzaju zobowiązania wobec innych osób, aktualna rodzina i wybrane już wizje swojej przyszłości, ale to połączenie zostaje nawet wtedy, gdy spotkanie dobiegnie końca, gdy bliźniacze dusze nie widzą się już fizycznie. Połączenie między nimi jest ciągle aktywne i żywe, niezależnie od dzielącej was odległości.
   Czy człowiek jest w stanie przewidzieć spotkanie z bliźniaczą duszą?  I tak i nie. Mamy przecież jakieś marzenia, skojarzenia, wyobrażenia i sny. Jednak samo zdarzenie pojawia się niespodziewanie. Zazwyczaj wtedy, gdy go nie szukamy, nie marzymy o nim, mało tego, gdy mamy już, jak nam się wydaje, poukładane życie.

   Może zdarzyć się też tak, że intensywność uczuć i wrażeń wywołanych spotkaniem swej Bliźniaczej Duszy wywoła w Was lęk. Dlaczego? Niekiedy tak  bardzo żyjemy w świecie swej głowy, że trudno jest nam otworzyć swe serce, zaufać i dać się ponieść uczuciu puszczając przy tym analizę tego, co się dzieje, a co za tym idzie kontrolę nad sytuacją i jej konsekwencjami. Niektórzy z nas, by utrzymać poczucie bezpieczeństwa, nauczyli się utrzymywać wokół siebie poczucie stabilności siebie i świata. Nauczyli się przewidywać i kontrolować każdą sytuację, każdy wręcz fragment życia. Nie zagłębiając się w fakt, że jest to totalna iluzja, bo życie samo w sobie, w swej naturze nie podlega żadnej kontroli, jednak wiara w to, że jest inaczej dla niektórych ludzi, jest fundamentem ich funkcjonowania. Wówczas, każda sytuacja podważająca ten fakt jest dla nich zagrożeniem, przed którym automatycznie się bronią. Potężna fala wrażeń w ciele, emocji, porywów serca, cały ten krystaliczny chaos burzy zatem wszelkie ich poczucie kontroli, czy to złudnie, czy też nie. Osoby takie mogą odczuwać chęć ucieczki zarówno w trakcie tego spotkania, jak i przed kolejnymi. Mogą z jednej strony odczuwać wielkie przyciąganie, a z drugiej chęć schowania się, ochrony, wyparcia wszystkiego, co się z nimi dzieje. Burza emocji i uczuć jest tak silna, że skutecznie burzy spokój tak ważny dla tych osób. W jednej chwili tracą wszystko, co  do tej pory wiedzieli o sobie i o swoim świecie. Każda próba zracjonalizowania tego, co się z nimi dzieje i jakie pociągnie to za sobą konsekwencje, kończy się fiaskiem. To wszystko może wywołać obawę i lęk.
Wówczas spotkanie swojej Bliźniaczej Duszy staje się  dla takiej osoby wyzwaniem, gdyż musi zdobyć się ona na odwagę, by porzucić dotąd znanym jej, bezpieczny świat. Niektórzy jednak na to się nie decydują choć jest to dla nich ogromne i bardzo trudne przeżycie, a ślad tego towarzyszy im całe życie. 

Schillhof_(Abensberg) Wikipedia
  Poza tym spotkanie swojej drugiej połowy jest tak rewolucyjnym i bogatym w doznania zdarzeniem, że nawet mając świadomość, że ono nastąpi, nie sposób jest przygotować się na to przeżycie.Moim zdaniem to co możemy zrobić najlepszego to rozwijać się i dbać o siebie. Ufać życiu. Ufać, że pewnego dnia, w tym bądź w przyszłym życiu spotkamy tego kogoś, kto jest naszą kompletną częścią, z kim stworzymy absolutną Jedność. Dbać tak, by, kiedy nasza Bliźniacza Dusza pojawi się w naszym życiu, móc z nią radośnie doznawać pełni spełnienia, wówczas cały ten czas „oczekiwania” będzie dla nas niesłychanie dobrym czasem.

Po co zatem to spotkanie, skoro tak mało jest szans, by być razem?

   Takie spotkanie zmienia nas. Jest wsparciem, siłą, wiarą, nadzieją. Nadaje inny sens naszemu życiu. Przestawia je na inne tory. Dla Bliźniaczych Dusz największą siłą i miarą uczuć jest połączenie energetyczne, Dusze nie mają potrzeby formalizowania swoich relacji, nazywania ich, czy przybierania w jakąkolwiek formę. Dla Bliźniaczych Dusz ważne jest, by BYĆ. To wystarcza. To, że druga Bliźniacza Dusza po prostu JEST, jest tym, co najistotniejsze, nawet setki kilometrów od siebie, choć nie łatwo jest żyć w oddaleniu, osobno.
   Spotkanie Bliźniaczej Duszy otwiera nasze serce, budzi w nas na to, co naprawdę ważne. Budzi naszą świadomość. Dodaje nam sił, byśmy odważnie czerpali i słali innym radość życia. Może czasem to, że Bliźniacze Dusze spotykając się na Ziemi, nie zaznając połączenia na planie fizycznym, jest jeszcze cenniejsze, niż bycie tu razem? Wówczas nie zamykają się w swoim pełnym spełnienia Świecie, a znając wartość miłości absolutnej, dają ją poznać i zasmakować jej innym ludziom. Ogrzewają ich nią. Może to jest planem takich spotkań Bliźniaczych Dusz, może chcą oni swą miłością absolutną ogrzać świat? Bo przecież One i tak się spotkają, odnajdą się w każdym świecie i na każdym planie, są przecież całe dla siebie stworzone.
 Aleksander Fredro ujął to lapidarnie i jednoznacznie:
„Wierz mi - są dusze dla siebie stworzone
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom,
w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie."

   „Relacja bliźniaczych Dusz wzmaga czułość i wrażliwość na piękno. Otwiera serca na współodczuwanie. Zmianie ulega myślenie oraz postrzeganie siebie i innych.” („Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Ryszard Klein // Katowice 2018,  s. 126)
   Spotkanie bliźniaczej duszy przypomina nam, czym jest akceptacja absolutna. Akceptacja bez oczekiwań, zależności, czy wartościowania. Czysta akceptacja, piękna sama w sobie.
    Jeśli w zatłoczonym sklepie, w kościele, w parku, w filharmonii,  na ulicy lub gdziekolwiek przeszyje cię błyskawica obcego spojrzenia i poczujesz w sobie niewiarygodnie zawirowanie uczucie, nie odwracaj wzroku. Być może jest to jedyna szansa na to, że oto właśnie pojawiła się twoja bliźniacza dusza.
   Nawet kiedy nie będzie możliwe zawarcie bliskiej znajomości, zapamiętaj te chwile i przeżycia związane z tą osobą. Niech ono cię uzdrawiają i ożywiają. Jest to  szansa na przebudzenie. Jest to impuls do działania. Przekierowuje on nasze myśli i działania na nowe tory.

   „Większość z nas myśli o sobie różne rzeczy, które nie mają nic wspólnego z Bożą rzeczywistością. Bóg widzi nas inaczej, stworzył nas i powołał do czegoś innego. [...] Nasza tożsamość nie jest związana z tym, co robimy lub co nam uczyniono. Mamy czerpać naszą wartość z tego, kim jesteśmy dla Boga.[...] Poza Stwórcą. nikt nie ma pojęcia, do czego zostałeś powołany i kim masz się stać. [...] Bóg stworzył cię dla Niego samego – nie po to, żebyś udowadniał swoją wielkość, ale żebyś był Jego [...] dumą i radością. Jego ukochanym synem i córką. [...] Jeśli Twoje poczucie bezpieczeństwa będzie w Nim samym, to wypełnisz to wszystko do czego On cię stworzył. A przede wszystkim będziesz kochał wyjątkową miłością tych, których tylko ty potrafisz tak kochać.”   (John Burke „Zobaczyć Niebo. Historie prawdziwe. / Częstochowa// Edycja Świętego Pawła, 2018; s. 89-92.)

  
 „Bliźniacza Dusza nie jest celem twojego życia, lecz wzmocnieniem celów wspólnego życia. Bliźniacza Dusza nie jest pełnią twojego życia, lecz wzajemnym dopełnieniem, płynącym ze Źródła życia. Bliźniacza Dusza nie jest Istotą twojego życia, lecz rozświetleniem Istoty życia.” („Spojrzenie Boga. Bliźniacze dusze” / Ryszard Klein // Katowice 2018,  s. 126).
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz